czwartek, 15 marca 2018

Od Alice

Odłożyłam ostatnie pudło do kąta. Właśnie oficjalnie zakończyłam swoją przeprowadzkę, wieńcząc to ustawieniem książek na regał. Położyłam się na dywanie i załapałam przechodzącą kotkę, aby ułożyć ją na moim brzuchu. Trzy dni temu przeniosłam się do Los Angeles. Przeniosłam się tu z małego miasteczka oddalonego o około dwustu kilometrów. Po kolejnym nocnym "spacerze", rozniosły się plotki, przez co byłam zmuszona szybko zmienić adres zamieszkania. I tak wylądowałam tu. Nowy początek z czystą kartą. Po raz kolejny. Przekręciłam głowę, a moje spojrzenie padło na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła dopiero dwunasta, więc cały piękny dzień przede mną. Dlaczego by z tego nie skorzystać. 


Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam do szafy. Wyciągnęłam z niej krótkie spodnie i czarną bokserkę, po czym przebrałam się w nie szybko. Narzuciłam na siebie czerwoną koszulę w kratę, chwyciłam torbę i wyszłam z mieszkania. Postanowiłam przejść się na zakupy, aby zaopatrzyć się jeszcze w kilka drobiazgów do mieszkania, a potem ze względu na ładną pogodę, może wybiorę się na plażę. Wyszłam przed blok i wsiadłam do mojego Astona Martina DB11. Mój prezent od całej rodziny, ale najlepszy jaki dostałam. W końcu nie ma to jak wiatr we włosach podczas podróży. Pojechałam do najbliższego centrum handlowego i ruszyłam poddać się zakupowemu szałowi. Wędrowałam po sklepach odwiedzając każdy po kolei. Zakupiłam kilka nowych ubrań, spędzając jednak najwięcej czasu w miejscach z asortymentem do ozdoby domu. Uwielbiam takie miejsca, gdzie dzięki dobranym akcesoriom mogę pokazać siebie. 


W pewnym momencie, gdy szłam przez centrum, usłyszałam krzyki. Odwróciłam głowę w ich stronę, a to co zobaczyłam wbiło mnie w ziemię. Ludzie uciekali od wejścia w popłochu, gdzie stał zakrwawiony mężczyzna. W jednej ręce trzymał nóż, a w drugiej... Nie, on jej w ogóle nie miał. Rozejrzał się do koło szalonym wzrokiem, gdy zatrzymał go na mnie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Przełknęłam ślinę, a na jego twarzy rozkwitł szaleńczy uśmiech. Ruszył na mnie śmiejąc się szatańsko. Zaczęłam się cofać patrząc cały czas na niego, a kiedy był jakieś dziesięć metrów ode mnie uderzyłam plecami o przeszkodę.


-Wszystko w porządku? -Rozległ się głos za mną.


Patrzyłam dalej na mężczyznę, jednak odwróciłam na chwilę twarz w stronę mojej przeszkody, aby za chwilę wrócić do poprzedniej sceny. Jednak nic tam nie było. Ludzie chodzili spokojnie zajęci swoimi sprawami. Wypuściłam powietrze przymykając oczy. Nawet nie wiem kiedy wstrzymałam oddech.


-Ej, słyszysz? -Rozległ się lekko natarczywy głos.


-Co...? EEee, tak. Tak, wszystko okej -powiedziałam odwracając się do niego. -Przepraszam najmocniej. Coś mi się przewidziało. Mam nadzieję, że tobie nic nie zrobiłam moim małym "atakiem"?


Ktosiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz